Ostatni dzień w Górznie. Składanie rzeczy, pakowanie sakw. Rozmowa z Darkiem o wczorajszym odkrywaniu keszy. Ucieszył nas fakt, że liczba odkrytych keszy w jeden dzień zrobiła na Darku wrażenie. Opowiadał, że byli tutaj Goekeszowcy z Łotwy i im udało się odkryć 50 keszy w ciągu dnia. Podbudowało to nasze EGO. Rozmawialiśmy o planach Geocachingu w Polsce w przyszłym roku. Z racji nieodkrycia wszystkich keszy, obiecaliśmy powrócić do Górzna aby zdobyć wszystkie, które jeszcze pozostały i nowe które będą utworzone. Wrócimy tu na pewno. Warunki lokalowe i krajoznawcze są tutaj wyśmienite. POLECAMY WSZYSTKIM.
Rozmawiając o Geocechingu, można cały dzień i wszystkiego się nie powie, a nas niestety czas naglił, bo jeszcze 130 kilometrów do Olsztyna. Serdeczne pożegnanie, obowiązkowa fotografia z twórcą Geocachingu i w drogę.
Jeszcze raz bardzo dziękujemy za gościnność właścicielom Hotelu-Agroturystyki Hajduczek z Górzna. Wszystkim serdecznie POLECAMY to miejsce.
Ale żeby nie było zbyt prosto, po drodze odkryliśmy jeszcze kilka keszy. Ponadto w mijanych miejscowościach zrobiliśmy kilka wpisów do książeczki Kolarskiej Odznaki Pielgrzymiej, odwiedzając również ostatni na trasie obiekt obowiązkowy w Dąbrównie.
Wjeżdżając na teren województwa warmińsko-mazurskiego było czuć różnicę w ukształtowaniu terenu. Górek było mniej i nie tak długich jak w okolicach Brodnicy i Górzna.
W drodze powrotnej odwiedziliśmy jeszcze miejsce Pola Bitwy Grunwaldziej 1410 roku. Kilka zdjęć pamiątkowych i ruszamy dalej.
Przed Olsztynkiem wjeżdżamy na budowaną trasę szybkiego ruchu “siódemkę”. Symbol drogi “S7” jest przekreślony więc można poboczem jechać.
Kolejna zmiana drogi na E51 i już jedziemy w kierunku Olsztyna.Tutaj pobocze drogi jest dla rowerzysty niekorzystne, sporo garbów, dołków, pęknięć.
Po drodze zatrzymujemy się przy historycznej granicy Warmii. Pamiątkowa fotografia. Podobna tablica znajduje się na trasie Święta Lipka – Reszel. Tutaj też robimy ostatni postój przed Olsztynem na mały posiłek.
Do tablicy z napisem Olsztyn dojeżdżamy tuż po godzinie 17.00. Jedziemy od razu na dworzec PKP w Olsztynie. Kupujemy bilety. Pozostała jeszcze godzina do odjazdu pociągu. Jedziemy jeszcze do umiejscowionego w pobliżu dworca obiektu i dokonujemy wpisu do książeczki Kolarskiej Odznaki Pielgrzymiej. Następnie kierujemy się do Stacji Statoil, gdzie kupujemy gorącą herbatę i dokonujemy potwierdzenia do książeczki Kolarskiej Odznaki Turystycznej.
Dopijamy kawę i ruszamy na dworzec. Na peronie sporo ludzi. Idziemy na sam koniec peronu, bo to pociąg dalekobieżny i z przewozem rowerów może być problem. Dla ułatwienia wprowadzenia roweru do wagonu skręcamy kierownicę w naszych rowerach. Pociąg wjeżdża na stację, gnamy do ostatniego wagonu. Ktoś nam mówi, że widział przedział rowerowy na samym początku składu pociągu. Gnamy w drugą stronę. Jest przedział rowerowy. Wpychamy nasze rowery, są tam jeszcze dwa inne. Mieścimy się bez problemu.
Po drodze poznajemy rowerzystę z Giżycka. Rozmowa o rowerach, trasach, sprzęcie. Opowiedzieliśmy też o Geocachingu. Być może zainteresuje to poznanego rowerzystę. W trakcie ciekawych rozmów czas podróży szybko mija. Dojeżdżamy do Kętrzyna. Wypakowujemy rowerki, prostujemy kierownice, zakładamy sakwy i wracamy do domu. Zmęczeni, ale szczęśliwi. To był dobry weekend i na jazdę rowerem i na Geocaching.
Dla mnie tym bardziej, że dzięki tej trasie mam już udokumentowane 780 punktów na złotą odznaką Kolarskiej Odznaki Turystycznej. Pozostało przejechać dwie trasy – aby osiągnąć mój cel w tym roku – 800 punktów.
Całość trasy 3-dniowej to 336 kilometrów.
Ilość odkrytych keszy na całej trasie : 66.
Dzisiejszy przejazd wyglądał tak: