17.11.2012 – Gierłoż-Mażany-Stara Różanka – 33 km

Od trzech tygodni nie jeździłem na rowerze. A to pogoda nie dopisała, a to coś innego wypadło, a to z pracy wraca człowiek i już ciemno się robi i za późno na jazdę, a to jakieś dolegliwości i wirusy dopadają. Zawsze coś.

Pomimo dolegliwości, które mnie dopadły w ostatnim tygodniu, postanowiłem przejechać się na rowerze. Nie ma to, jak zrobić coś co człowiek uwielbia, jest jego pasją. I tak, ciepło się ubrałem, wsiadłem na rower i pojechałem sobie na małą przejażdżkę.

Planowałem tylko do Gierłoży, ale dobrze się jechało, więc postanowiłem ciut przedłużyć swoją wycieczkę. Od razu rzuciło się w oczy, że jest po sezonie turystycznym. Trochę wietrznie, zimno, pochmurno, szaro. W większości trasy – ruch bardzo niewielki. Tylko w ostatnim odcinku od Starej Różanki do Kętrzyna pojawiało się więcej samochodów.

Jadąc drogą przez las w Gierłoży, zawsze skręcam w bok do strefy (po prawej stronie) w której nie jest pobierana opłata za możliwość zwiedzania bunkrów i w której znajduje się najbardziej znany w tej części obiekt z tzw. drabinką. Uwaga! Wchodzenie na obiekty jest niebezpieczne i na własną odpowiedzialność. Trzeba zachować ostrożność.

Po zrobieniu kilku zdjęć, pojechałem dalej mijając po lewej Park Miniatur do m.Parcz, gdzie zrobiłem fotkę przy cmentarzu z I wojny światowej.

Następnie pojechałem przez miejscowość Mażany do skrzyżowania w kierunku Kętrzyn – Przystań. Skręcając w lewo jechałem obok słynnego w okolicy wysypiska śmieci.

Ta widoczna góra to nie naturalne wzniesienie tylko usypana góra śmieci. Zapach też zresztą nie pozostawia złudzeń obok czego się jedzie. Jadąc samochodem może nie jest to tak odczuwalne, ale jadąc rowerem – zapewniam, że czuć.

W miejscowości Stara Różanka, tradycyjna fotka wiatraka skąd pozostał ostatni odcinek 3 km do centrum Kętrzyna. Nawet na tak małym odcinku trasy nie brakowało “barana” siedzącego za kierownicą TIR’a, który za wszelką cenę chciał dogonić swoich dwóch poprzedników i po mimo, że z naprzeciwka jechał samochód osobowy – to nawet nie zwolnił. Tylko dzięki wstecznemu lusterku, widząc co się święci, zjechałem na pobocze. Jeżeli ktoś nie jest przekonany do jazdy rowerem z wstecznym lusterkiem, to radzę się zaopatrzyć. Można dzięki temu uniknąć wielu przykrych sytuacji.

Jadąc w Kętrzynie ulicą Szpitalną obok kompleksu sportowego Kętrzynianka – postanowiłem zrobić jedno kółeczko wokół kętrzyńskiego jeziorka. Warto też tutaj jeździć, jak ktoś nie chce tego robić poza miastem. Ścieżka rowerowa wokół jeziorka liczy coś około 1,2 km. Dobre i tyle. Na koniec jeszcze kilka fotek z robionych wokół jeziorka.

Więcej zdjęć w Fotogalerii.

Dzisiejszy przejazd wyglądał tak:

16.11.2012 – Odznaka PTTK Geocaching Polska w stopniu POPULARNYM.

W dniu 16 listopada 2012 roku, wreszcie dotarła do mnie i do Leszka – Odznaka PTTK Geocaching Polska w stopniu POPULARNYM.

Wnioski złożyliśmy przez internet. Otrzymaliśmy specjalne indywidualne kody weryfikacyjne i potwierdzenie wydania Popularnej Odznaki Geocaching Polska.

Pozostała tylko formalność, czyli zamówienie/kupno odznaki w sklepie internetowym PTTK. Zamówiłem, opłaciłem i właśnie w dniu dzisiejszym otrzymaliśmy naprawdę śliczne odznaki.

Cóż, kolejne stopnie Odznaki PTTK Geocaching Polska – brązowa, srebrna i złota – przed nami.

03.11.2012 Geocaching. Wycieczka samochodowa – 420 km.

Plany były takie aby pojechać rowerami w rejon miejscowości Ruciane-Nida. W tym regionie jest kilkanaście ukrytych skrzynek z serwisu geocaching.com. Jednakże aura nie dawała złudzeń. Zimo, pochmurno i deszczowo. Rowerami nie damy rady. Szkoda tracić czasu i czekać na bardziej sprzyjające warunki atmosferyczne.

Decyzja zapadła – jedziemy razem z Leszkiem samochodem. Zatankowaliśmy auto i o godzinie 7.00 ruszyliśmy w drogę. Poszukiwanie keszy rozpoczęliśmy w lesie w rejonie miejscowości Wierzba od strony miejscowości Mikołajki.
I tak w miarę sukcesywnie poruszaliśmy się w kierunku miejscowości: Kadzidłowo, Krutyński Piecek (Młyn Wodny), Spychowo, Ruciane-Nida.

W Ruciane-Nida ciekawym obiektem był bunkier w pobliżu stacji paliw i nasypu kolejowego.

Drugi identyczny był po przeciwnej stronie kanału.

Z Ruciane-Nida skierowaliśmy się w kierunku miejscowości: Piaski, Wierzba. W tym rejonie poruszaliśmy się po Rezerwacie Konika Polskiego. Niestety żadnego nie spotkaliśmy.

W Wierzbnie dotarliśmy do miejsca z którego w sezonie letnim kursuje między brzegami prom linowy.

Z Wierzbna udaliśmy się do miejscowości Karwik a następnie pojechaliśmy na półwysep Szeroki Ostrów skąd rozciąga się przepiękny widok na Jezioro Śniardwy.

Po sesji fotograficznej przepięknej okolicy powróciliśmy tą samą drogą do Miejscowości Pisz. Gdzie “keszowaliśmy” w centrum miasta i w lesie tuż za miejscowością.

Nasz plan na dzisiejsze keszowanie był już zrealizowany. Sprawdziliśmy dane w naszych Garminach i okazało się, że całkiem niedaleko są jeszcze 3 kesze. Decyzja była szybka – jedziemy dalej. Kesze były ukryte w okolicach miejscowości Szczuczyn (województwo podlaskie).

Odkryliśmy dwa kesze z trzech. Zastanawialiśmy się nad powrotem do domu, a dokładniej jaką drogą będziemy jechać. Znów przegląd map w Garminach i znów pojawiły się kesze. Tym razem w okolicach Ełku. Więc jedziemy do Ełku. Problem polegał na tym, że zaczęło się robić ciemno i w takiej sytuacji poszukiwanie keszy jest barzo utrudnione. Oczywiście byliśmy na to przygotowani, mieliśmy ze sobą latarki. Mimo wszystko widać tylko to co jest oświetlone, a w dzień widać zdecydowanie więcej.

Z czterech keszy odszukaliśmy dwa. Kolejnych dwóch ze względu właśnie na ciemności nie podejmowaliśmy, gdyż było to dosyć ryzykowne.
Powróciliśmy dosyć późno do domu z wynikiem odkrycia 19 keszy.

Ten wynik pozwolił nam osiągnąć liczbę 103 keszy odkrytych na trenie naszego kraju, co automatycznie spowodowało uruchomienie dla nas procedury w serwisie Geocaching.pl, którą było złożenie wniosku i odebranie weryfikacji na pierwszą odznakę w stopniu Popularnym: GEOCACHING POLSKA.

20.10.2012 Rajd PTTK – 110 km

W dniu 20.10.2012 roku Nasza Sekcja Rowerowa (3 osoby) uczestniczyła w Młodzieżowym Rajdzie Niepodległościowym organizowanym przez Zarząd Oddziału Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego im. Wojciecha Kętrzyńskiego w Kętrzynie.

Rajd odbył się pod patronatem Burmistrza Miasta Kętrzyn i Wójta Gminy Kętrzyn.

Rajd miał na celu:
– uczczenie 94 rocznicy odzyskania niepodległości przez Polskę,
– poznawanie walorów krajoznawczych regionu kętrzyńskiego,
– wyrabianie tężyzny fizycznej i nawyków uprawiania turystyki.

Cała impreza przebiegała kilkoma trasami pieszymi i rowerowymi z Kętrzyna do Gierłoży.
Drużyny pokonywały trasy na podstawie map-szkiców, które organizatorzy wręczyli na starcie.

Było kilka drużyn rowerowych i pieszych z kętrzyńskich szkół.

Nasza drużyna uczestniczyła w przejeździe na trasie Kętrzyn – Gierłoż – Kętrzyn (25 km).

Na starcie Rajdu dodatkowo uzgodniliśmy z organizatorami, że oprócz obowiązkowej trasy pojedzie jeszcze jedną trasą, ale dłuższą.

Tak więc po powrocie do Kętrzyna ruszyliśmy dalej na trasę: Kętrzyn-Korsze-Skandawa-Momajny-Michałkowo-Barciany-Kętrzyn.

Druga trasa liczyła 85 km.

Dzisiejszy cały przejazd wyniósł: 110 km.

14.10.2012 Geocaching. Dzień 3. Górzno – Kętrzyn 125 km.

Ostatni dzień w Górznie. Składanie rzeczy, pakowanie sakw. Rozmowa z Darkiem o wczorajszym odkrywaniu keszy. Ucieszył nas fakt, że liczba odkrytych keszy w jeden dzień zrobiła na Darku wrażenie. Opowiadał, że byli tutaj Goekeszowcy z Łotwy i im udało się odkryć 50 keszy w ciągu dnia. Podbudowało to nasze EGO. Rozmawialiśmy o planach Geocachingu w Polsce w przyszłym roku. Z racji nieodkrycia wszystkich keszy, obiecaliśmy powrócić do Górzna aby zdobyć wszystkie, które jeszcze pozostały i nowe które będą utworzone. Wrócimy tu na pewno. Warunki lokalowe i krajoznawcze są tutaj wyśmienite. POLECAMY WSZYSTKIM.

Rozmawiając o Geocechingu, można cały dzień i wszystkiego się nie powie, a nas niestety czas naglił, bo jeszcze 130 kilometrów do Olsztyna. Serdeczne pożegnanie, obowiązkowa fotografia z twórcą Geocachingu i w drogę.

Jeszcze raz bardzo dziękujemy za gościnność właścicielom Hotelu-Agroturystyki Hajduczek z Górzna. Wszystkim serdecznie POLECAMY to miejsce.

Ale żeby nie było zbyt prosto, po drodze odkryliśmy jeszcze kilka keszy. Ponadto w mijanych miejscowościach zrobiliśmy kilka wpisów do książeczki Kolarskiej Odznaki Pielgrzymiej, odwiedzając również ostatni na trasie obiekt obowiązkowy w Dąbrównie.


Wjeżdżając na teren województwa warmińsko-mazurskiego było czuć różnicę w ukształtowaniu terenu. Górek było mniej i nie tak długich jak w okolicach Brodnicy i Górzna.


W drodze powrotnej odwiedziliśmy jeszcze miejsce Pola Bitwy Grunwaldziej 1410 roku. Kilka zdjęć pamiątkowych i ruszamy dalej.
Przed Olsztynkiem wjeżdżamy na budowaną trasę szybkiego ruchu “siódemkę”. Symbol drogi “S7” jest przekreślony więc można poboczem jechać.

Kolejna zmiana drogi na E51 i już jedziemy w kierunku Olsztyna.Tutaj pobocze drogi jest dla rowerzysty niekorzystne, sporo garbów, dołków, pęknięć.

Po drodze zatrzymujemy się przy historycznej granicy Warmii. Pamiątkowa fotografia. Podobna tablica znajduje się na trasie Święta Lipka – Reszel. Tutaj też robimy ostatni postój przed Olsztynem na mały posiłek.

Do tablicy z napisem Olsztyn dojeżdżamy tuż po godzinie 17.00. Jedziemy od razu na dworzec PKP w Olsztynie. Kupujemy bilety. Pozostała jeszcze godzina do odjazdu pociągu. Jedziemy jeszcze do umiejscowionego w pobliżu dworca obiektu i dokonujemy wpisu do książeczki Kolarskiej Odznaki Pielgrzymiej. Następnie kierujemy się do Stacji Statoil, gdzie kupujemy gorącą herbatę i dokonujemy potwierdzenia do książeczki Kolarskiej Odznaki Turystycznej.

Dopijamy kawę i ruszamy na dworzec. Na peronie sporo ludzi. Idziemy na sam koniec peronu, bo to pociąg dalekobieżny i z przewozem rowerów może być problem. Dla ułatwienia wprowadzenia roweru do wagonu skręcamy kierownicę w naszych rowerach. Pociąg wjeżdża na stację, gnamy do ostatniego wagonu. Ktoś nam mówi, że widział przedział rowerowy na samym początku składu pociągu. Gnamy w drugą stronę. Jest przedział rowerowy. Wpychamy nasze rowery, są tam jeszcze dwa inne. Mieścimy się bez problemu.

Po drodze poznajemy rowerzystę z Giżycka. Rozmowa o rowerach, trasach, sprzęcie. Opowiedzieliśmy też o Geocachingu. Być może zainteresuje to poznanego rowerzystę. W trakcie ciekawych rozmów czas podróży szybko mija. Dojeżdżamy do Kętrzyna. Wypakowujemy rowerki, prostujemy kierownice, zakładamy sakwy i wracamy do domu. Zmęczeni, ale szczęśliwi. To był dobry weekend i na jazdę rowerem i na Geocaching.
Dla mnie tym bardziej, że dzięki tej trasie mam już udokumentowane 780 punktów na złotą odznaką Kolarskiej Odznaki Turystycznej. Pozostało przejechać dwie trasy – aby osiągnąć mój cel w tym roku – 800 punktów.

Całość trasy 3-dniowej to 336 kilometrów.

Ilość odkrytych keszy na całej trasie : 66.

Dzisiejszy przejazd wyglądał tak:

13.10.2012 Geocaching. Dzień 2. Górzno i okolice 51 km.

Pobudka o siódmej rano. Zmęczenie po wczorajszej trasie nadal dawało znać o sobie. Ale dyscyplina to dyscyplina. Dzisiejszy dzień zapowiadał się ciekawie. Jadąc tutaj planowaliśmy z Leszkiem zebrać 20 keszy, no może 30. Dobrze, że mieliśmy swoje rowery. Zawsze to skraca czas dotarcia do poszczególnych punktów. Jak na stolicę polskiego Geocachingu przystało, keszy jest tutaj bardzo dużo. Wydrukowaliśmy sobie poglądowe mapy terenów na których znajdują się kesze, wprowadziliśmy odpowiednie dane do naszych GPS-ów i ruszyliśmy w drogę. Nie będę opisywał tutaj co jak i gdzie znajdowaliśmy, aby nie popsuć zabawy innym, mogącym czytać tą informację.

Ot kilka fotek poglądowych.

Kesz duży:

Kesz mikro:

Do jednych keszy docieraliśmy bez problemów, a do innych z trudem. Czasami współrzędne punktów trochę się różniły od podanych na stronie internetowej. Zawsze jest możliwa granica błędu urządzenia GPS, którą geokeszer posiada. Czasem też potrzeba trochę szczęścia. Było kilka tak zmyślnie ukrytych, że byliśmy już zdesperowani aby dalej nie szukać i jechać do następnego punktu. Nie udało się też odkryć wszystkich. Kilka keszy nie znaleźliśmy. Albo ich tam nie było, albo my ich nie mogliśmy znaleźć.
Na poszukiwaniu keszy spędziliśmy cały dzień. Ostatniego dzisiejszego kesza odkryliśmy o godzinie 21.20. Czas było wracać do hotelu. Warto tutaj dodać, że miejscowość Górzno jest położone w przepięknym terenie.

Niektórzy nazywają te okolice małymi Bieszczadami. My to potwierdzamy i zapraszamy do zwiedzania Górzna i okolic.

W dniu dzisiejszym zrobiliśmy tylko 50-60 kilometrów. Niby nie wiele, ale za to z dużą ilością odkrytych keszy. Wyszło tego chyba 56 keszy plus 11 nieodkrytych. To dużo więcej niż planowaliśmy.

12.10.2012 Geocaching. Dzień 1. Kętrzyn – Górzno 160 km.

Początkowo trzy dniowa trasa kolejnego wyjazdu była planowana w rejonie szlaków tatarskich (okolice Sokółki i Białegostoku),  ale warunki pogodowe wstrzymały nasz zapęd w tamte rejony. Po wspólnej rozmowie doszliśmy do wniosku, że trasa tym razem będzie prowadziła do stolicy polskiego Geocachingu – Górzna. Wybraliśmy to miejsce ze względu na to, iż jest tam bardzo dużo umiejscowionych keszy do odkrycia – w końcu to stolica Geocachingu. Planując na mapie rzeczywisty przejazd postanowiliśmy również pojechać trasą w której będzie można zdobyć kolejne pieczęcie i punkty na Kolarską Odznakę turystyczną (KOT), Kolarską Odznakę Pielgrzymią (KOP) i kilka wpisów do książeczki Szlakami Zamków w Polsce.

5.00 rano pobudka, sprawdzenie jeszcze raz czy wszystko to co powinno być zabrane zostało spakowane do sakw rowerowych. Wszystko się zgadza. Bilety na pociąg są. Wsiadam na rower. Temperatura 5 stopni powyżej zera. Szału nie ma. Jadę przez miasto na dworzec PKP.

Leszek już na mnie czekał w dworcowej poczekalni. Krótka rozmowa i już zapowiadają nasz pociąg do Olsztyna. Wsiadam do pociągu. Jakoś ustawiamy nasze rowery aby jak najmniej przeszkadzały wsiadającym i wysiadającym podróżnym. Im bliżej Olsztyna, tym robi się coraz mniej miejsca. Młodzież dojeżdża do olsztyńskich szkół pociągiem z okolicznym mniejszych miejscowości. Przecież to piątek. Normalny dzień nauki. Wreszcie dojeżdżamy do stacji Olsztyn Główny. Wysiadamy jako ostatni.

Sprawdzamy jeszcze raz zamocowanie sakw, włączamy GPS-y i ruszamy w drogę. Jedziemy ulicami Olsztyna. Docieramy do informacji turystycznej która mieści się w budynku PTTK przy Starym Mieście w Olsztynie. Potwierdzamy przejazd i jedziemy na dziedziniec Olsztyńskiego Zamku, gdzie robimy sobie małą sesję zdjęciową.

Ruszamy dalej do dzielnicy Dajtki na obrzeżach Olsztyna w kierunku Ostródy. Tutaj jest bardzo dobra i długa droga rowerowa. Jedzie się bardzo przyjemnie. W Dajtkach odwiedzamy stary i chyba trochę zapomniany cmentarz ewangelicki. Tutaj miał być ukryty pierwszy kesz na naszej trasie. Nie znajdujemy go. Prawdopodobnie ktoś go usunął. Jedziemy dalej. Na tym odcinku droga krajowa nr 16 jest dosyć szeroka i poruszamy się w bezpiecznej odległości od jadących aut. Nie znaczy to, że wariatów za kierownicą nie brakuje.


Po kilkunastu kilometrach zjeżdżamy w prawo do m. Gietrzwałd, aby otrzymać potwierdzenie przejazdu oraz otrzymać wpis do Kolarskiej Książeczki Pielgrzymiej. Sanktuarium w Gietrzwałdzie jest obiektem obowiązkowym.

Po zwiedzeniu Sanktuarium ruszamy dalej w kierunku Ostródy. Około 30 kilometra naszej trasy skręcamy w lewo aby dojechać do punktu w którym znajduje się kesz. Miejscem tym jest “Umocniony most kolejowy w Tomarynach”.

Obiekt ciekawy i polecam wszystkim do zwiedzania. Aby nie przekłamać informacji zamieszczam krótki opis ze strony http://geocaching.com : “Zbudowane około 1900 roku dwie czterokondygnacyjne wieże (mg-turm) dla 2 plutonów piechoty, każda uzbrojona w 3 ckm i 5,3cm armatę szybkostrzelną w wieżyczce Grusona na stropie. Wieże połączone są poterną. W literaturze wieże często określane jako znajdujące się w Biesialu (Biessellen).”

Trochę się natrudziliśmy aby znaleźć tego kesza. Po krótkim odpoczynku i posileniu się, ruszamy dalej w kierunku Ostródy. Po drodze mijamy pieszego Pielgrzyma. Pozdrawiamy się wzajemnie i jedziemy dalej. Przy znaku miejscowości Ostróda robimy pamiątkowe zdjęcie.

Leszek zauważa, że w jego rowerze przednie koło wygląda bardzo źle. Wystają druty. Decyzja – trzeba wymienić oponę. Szukamy sklepu rowerowego w Ostródzie. W między czasie zdobywamy wpisy do książeczek: Kolarskiej Odznaki Turystycznej, Pielgrzymiej i Zamków w Polsce.

W centrum Ostródy spotykamy mijanego po trasie pieszego Pielgrzyma.

Chwila miłej rozmowy. Pytania: skąd – dokąd. Wymiana życzliwości. Pamiątkowe zdjęcie. Trasa Pielgrzyma wiedzie aż do Afryki. Chce tam dotrzeć w rok. Życzymy Pielgrzymowi kondycji i wytrwałości.

Znajdujemy sklep i serwis rowerowy przy ul. W.Polskiego. Sklep bardzo dobrze zaopatrzony. Naprawdę. Miła i fachowa obsługa. Leszek kupuje nową oponę do przedniego koła.

Pan z serwisu rowerowego bardzo szybko wymienia starą oponę na nową. Wyjeżdżamy z Ostródy dalej jadąc drogą nr 16 w kierunku miejscowości Lubawa. Około 80 km naszej dzisiejszej trasy zjeżdżamy w prawo do miejscowości Rożental.

Jest tutaj przepiękny stary zabytkowy kościół parafialny pod wezwaniem św. Wawrzyńca, drewniany, barokowy, zbudowany w 1761 roku. Tutaj również potwierdzamy swój przejazd. Przed sklepem spożywczym robimy sobie krótką przerwę przy …. Żubrze.

W Rożentalu przed kościołem na skrzyżowaniu zobaczyliśmy drogowskaz z nazwą miejscowości Gierłoż 5 km.

Taka sama nazwa miejscowości Gierłoż jest również niedaleko Kętrzyna, gdzie znajdują się fragmenty bunkrów byłej wojennej kwatery Wolfschanze. Tutaj też mała chwila dla posilenia

Dojeżdżamy do miasta Lubawa. Tutaj szukamy kolejnego obowiązkowego kościoła do Kolarskiej Odznaki Pielgrzymiej. Znajdujemy bez trudu. Potwierdzamy swój przejazd.

W samym centrum miasta usytuowana piękna fontanna. Fotki obowiązkowe i ruszamy dalej. Potwierdzamy swój przejazd również w miejscowości Sampława, gdzie również ubieramy dodatkowe kamizelki i opaski odblaskowe. Bycie widocznym jest najważniejsze.

Do Nowego Miasta Lubawskiego dojeżdżamy około godziny 18.40. Zaczyna być już coraz ciemniej.

Z małym trudem ale jednak otrzymujemy potwierdzenie przejazdu w kolejnym obowiązkowym obiekcie do książeczki Kolarskiej Odznaki Pielgrzymiej.

Jadąc do miejscowości Górzno – najprościej byłoby już w Lubawie skręcić w drogę nr 541 a potem w 544 w kierunku miejscowości Bartniczka. Ale jednak chęć zdobycia obowiązkowych potwierdzeń na odznakę pielgrzymią wydłuża nam trasę. Chcieliśmy w Nowym Mieście Lubawskim skręcić w drogę 538 na Grodziczno, jednak po kilkuset metrach przekonaliśmy się, że w takich warunkach słabej widoczności i złego stanu nawierzchni drogi, szybko do celu nie zajedziemy. Zapadła decyzja, że pojedziemy dłuższą trasą ale lepszą. Ruszyliśmy drogą nr 15 w kierunku miejscowości Brodnica. W miejscowości Kurzętnik otrzymaliśmy potwierdzenie do książeczki Szlaków Zamków w Polsce. Tutaj też robimy krótki postój na stacji benzynowej. Gorąca herbata to jest to czego potrzebujemy. Po drodze długie podjazdy. Tuż po godzinie 21.00 dojeżdżamy do Brodnicy.

Dzwoni telefon. Odbieram. Właściciel agroturystyki w Górznie upewnia się czy na pewno dojedziemy dzisiaj na nocleg. Zostało jeszcze dwadzieścia kilka kilometrów. Zapewniam, że na pewno dojedziemy. Jest coraz zimniej. Ubieramy dodatkowe rękawice. Po drodze jeszcze mały postój na regenerację sił. Po przejechaniu 155 kilometrów o godzinie 23.00 dojeżdżamy do Górzna, gdzie czeka na nas miłe powitanie przez właścicieli agroturystyki w pierwszym w Polsce Hotelu Geocachingu. Pełne dane adresowe podałem w zakładce: Polecane strony.

Tutaj też poznajemy Darka (syna właścicieli), który jest pierwszym założycielem Geocachingu w Polsce. Dowiadujemy się również wielu bardzo ciekawych rzeczy o Geocachingu. Nie ma co ukrywać My jesteśmy dopiero osobami początkującymi, więc każda informacja jest dla nas bardzo ważna.

Na miejscu otrzymujemy klucz od pokoju, kilka ciekawych ulotek reklamowych o okolicach Górzna i regionie. Jest też ulotka o Geocachingu. Idziemy po schodach na górę do pokoju. Wszystko ładne zadbane, czysto. W pokoju są trzy oddzielne pomieszczenia. Jest salonik ze stołem, fotelami i telewizorem do którego jest podłączona telewizja satelitarna, w drugim dwa tapczaniki do spania, a w trzecim łazienka z prysznicem. Warto też wspomnieć o bezpłatnym bezprzewodowym dostępie do sieci Internet. Bardzo szybkim internecie. Rozpakowujemy sakwy, prysznic. Zgrywamy przejechaną trasę z GPS-u do laptopa. Ustalamy, że o 7.00 pobudka i szybko zasypiamy. Zmęczenie dało znać o sobie.

Więcej fotek w fotogalerii.

Dzisiejszy przejazd wyglądał tak:

04.10.2012 Rudziszki – 105 km

Korzystając z okazji, że dzisiejszy dzień zapowiadał się słoneczny oraz, że dzisiaj mam wolny dzień od pracy po nocnej zmianie, postanowiłem kontynuować dalsze zdobywanie punktów i tras na złotą odznakę Kolarskiej Odznaki Turystycznej. Przeglądając mapę z zaznaczonymi już przejechanymi wcześniej trasami, moją uwagę przykuła droga nr 63 prowadząca z Węgorzewa do granicy państwa. Ostatnią miejscowością na tej drodze to miejscowość Rudziszki. I tam właśnie postanowiłem się dzisiaj udać.

Wyjechałem przed godziną 9.00, bo ranek był dosyć mglisty. Po 9.00 zaczęło już wychodzić słoneczko i robiło się coraz cieplej.

Moja trasa wiodła przez m. Srokowo, później do skrzyżowania dróg Przystań/Węgielsztyn. Skręciłem w kierunku m. Węgielsztyn, gdzie otrzymałem potwierdzenie przejazdu w sklepie spożywczym. Dalej droga wiodła przez miejscowości: Biedaszki (koło Kętrzyna też jest miejscowość Biedaszki), Wesołowo, Pasternak.

Od miejscowości Wesołowo przez 4,7 km wiodła droga brukowana, polna.

Po dojechaniu do m. Rudziszki, chciałem dojechać jak najbliżej granicy państwa, niestety już po kilkudziesięciu metrach stojące znaki drogowe wyraźnie ostrzegały o zakazie wjazdu i ruchu pieszych.

Zastanawiałem się gdzie potwierdzić swój dojazd do Rudziszek. Sklepu nie ma na miejscu, wiec może jakiś urzędnik. Po krótkich poszukiwaniach odnalazłem jadąc w kierunku m.Łęgwarowa dom Sołtysa. Bardzo miły człowiek bez problemu potwierdził pieczęcią urzędową mój pobyt tutaj. Podziękowałem i pojechałem jeszcze mały kawałek aby zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie na tle tablicy z miejscowością Suczki.

Po krótkiej przerwie czas wracać do domu. Po drodze potwierdziłem jeszcze przejazd w m. Perły w książeczce na Kolarską Odznakę Pielgrzymią (zdjęcie na tle Kościoła).

Po dotarciu do m. Węgorzewo dokonałem dwóch wpisów do Książeczki na Kolarską Odznakę Pielgrzymią.


Po kolejnej krótkiej przerwie ruszyłem w stronę Kętrzyna. W drodze powrotnej jechało się już ciężej bo cały czas pod wiatr. Dosyć mocny wiatr.

Dzisiejszy przejazd wyglądał tak:

21.09.2012 VI Jesienny Rajd PTTK Szlakiem Mazurskich Legend – 139 km

Gminny Ośrodek Kultury w Kruklankach był organizatorem VI Jesiennego Rajdu Rowerowego „Szlakiem Mazurskich Legend”, który odbył się w dniach 21-23 września 2012 r.
Korzystając z dnia wolnego w piątek po nocnej pracy, z samego rana postanowiłem pojechać choć na jeden dzień i wziąć udział w rajdzie. W ubiegłym roku nie dane mi było dotrzeć do Kruklanek, gdyż pechowa nowa obręcz tylnego koła kaleczyła mi kilkakrotnie dętki w trakcie dojazdu na miejsce rajdu. Zmuszony byłem wówczas do powrotu (pchania roweru) do domu.

W tym roku rajd w Kruklankach rozpoczynał się w piątek 21 września o godzinie 9.30. Wyjechałem z Kętrzyna o 8.15. Pogoda zapowiadała się dobra (słoneczna), ale z rana było w czasie jazdy na termometrze około 3,5 stopnia ciepła. W krótkich spodenkach trochę tą temperaturę się odczuwało. Do miejsca rozpoczęcia rajdu dotarłem o godzinie 9.50 po przejechaniu 48 km. Na moje szczęście organizatorzy jeszcze nie rozpoczęli oficjalnego otwarcia rajdu oczekując jeszcze na przybywających ostatnich uczestników.

Tuż po godzinie 10.00 organizatorzy rajdu uroczyście powitali wszystkich uczestników (blisko 90 osób), omówili warunki bezpieczeństwa i zasady poruszania się po drodze, przedstawili szczegółowo plan tras na każdy dzień oraz dodatkowe atrakcje jakie czekały na uczestników: m.in. jazda nocna, jazda na czas, prelekcja na temat walorów przyrodniczych i ekologicznych terenów Puszczy Boreckiej – prelegent Witosław Wyrobek, prelekcja “Mieszkańcy tych ziem w okresie od średniowiecza do czasów II wojny światowej – odkrywanie ważnych miejsc historycznych” – prelegent dr J.M. Łapo oraz występ kabaretu z Warszawy dla uczestników rajdu.

Kierownikiem Rajdu Rowerowego “Szlakiem Mazurskich Legend” był Pan Sławomir Zieliński, a Komandorem Rajdu był Pan Witosław Wyrobek.

Podzieleni na grupy ruszyliśmy trasą rajdu: Kruklanki – Diabla Góra – Jakunówko – Kruklanki. Trasa wiodła przez malownicze tereny w większości drogami asfaltowymi i szutrowymi.

Ciekawostką w czasie rajdu była wizyta przy Stacji Kompleksowego Monitoringu Środowiska “Puszcza Borecka” Instytutu Ochrony Środowiska w pobliżu Diablej Góry, gdzie jeden z uczestników rajdu, ornitolog (nazwiska nie pamiętam za co przepraszam) opowiadał o faunie i florze Puszczy Boreckiej.

W ciekawych punktach trasy – miejscach związanych z legendami, znajdowały się okazałe drewniane rzeźby. Poszczególne grupy zatrzymywały się i oczekiwały na przybycie kolejnych rowerzystów by wspólnie posłuchać opowieści związanych z tymi miejscami.

Był też czas na zawiązanie nowych znajomości, rozmowy o rowerach, sprzęcie, trasach.  Niektórzy nawet potrafili w krótkim czasie przerwy w jeździe nazbierać sporo grzybów.

Po dotarciu do końca trasy wyznaczonej na pierwszy dzień rajdu (wyszło 37 km), uczestnicy ponownie spotkali się przy Gminnym Ośrodku Kultury w Kruklankach by kontynuować zaplanowane przez organizatorów dalsze atrakcje.

Ja niestety musiałem wracać do Kętrzyna. Podziękowałem organizatorom za możliwość spotkania i udziału w rajdzie, życząc wszystkim uczestnikom rajdu dalszych ciekawych wrażeń i miłej zabawy.

W drodze powrotnej zajechałem jeszcze do miejscowości Owczarnia, gdzie był umieszczony nowy “kesz” z serwisu geocaching.com.

Więcej zdjęć zamieściłem w Fotogalerii.

Dzisiejszy przejazd wyglądał tak:

20.09.2012 – “Szlakami Obrońców Granic” – Odznaka Krajoznawcza PTTK

Odebrałem przesyłkę od listonosza. W środku zweryfikowana Książeczka wycieczek dla zdobycia odznaki turystyczno-krajoznawczej PTTK “Szlakami Obrońców Granic”, legitymacja oraz odznaka.

Komisja Krajoznawcza Regionalnego Oddziału Szczecińskiego PTTK im. Stefana Kaczmarka w dniu 28.08.2012 roku nadała mi prawo do noszenia Odznaki Krajoznawczej PTTK “Szlakami Obrońców Granic”. Legitymacja nr 32/19/2012/ROS

Bardzo się ucieszyłem, z pozytywnej weryfikacji mojej książeczki. Moja radość była tym większa im bardziej sobie przypominałem gdzie jeździłem, co zobaczyłem i jak czasem wiele musiałem włożyć wysiłku, aby do kilku miejscowości i obiektów dotrzeć.

Odznaka turystyczno-krajoznawcza PTTK „Szlakami Obrońców Granic”, została ustanowiona z okazji 20 rocznicy utworzenia Straży Granicznej w celu upamiętnienia i popularyzacji miejsc związanych z ochroną polskich granic od 1918 roku do czasów współczesnych.

Warunkiem zdobycia odznaki jest odbycie co najmniej 10 wycieczek jednodniowych w dowolnej dyscyplinie turystycznej, na terenie co najmniej dwóch województw i uzyskanie
co najmniej 50 pkt. za odwiedzenie miejsc lub obiektów związanych z historią polskich formacji granicznych wybranych z wykazu stanowiącego załącznik nr 1 do regulaminu niniejszej odznaki. Za zwiedzenie wskazanych miejscowości i obiektów przyznaje się 5 pkt. za każdą miejscowość.

Dla zdobycia tej odznaki odbyłem 13 wycieczek z czego 7 rowerowych, gdzie odwiedziłem 15 miejscowości, 18 obiektów z wykazu do regulaminu oraz 1 obiekt poza wykazem.

Zachęcam wszystkich do zdobywania tej odznaki. Odznaka jest jednostopniowa i zdobywanie jej nie podlega ograniczeniom czasowym.

Regulamin Odznaki do pobrania TUTAJ