Odkrycie kolejnego “kesza” oraz chęć przekroczenia pułapu w ilości przejechanych 7000 km tym roku spowodowała kolejną wycieczkę. Razem z Leszkiem, pomimo raczej nie sprzyjających warunków pogodowych zaryzykowaliśmy trasę do Węgorzewa, gdzie postanowiliśmy zdobyć kolejny kesz z serwisu geocaching.com.
Wyruszyliśmy tuż po godzinie 7 rano. Było trochę zimno (wiatr), ale kręciło się dobrze, spokojnie i bez pośpiechu. Ruch na trasie do Węgorzewa niewielki.
W Srokowie pojechaliśmy skrótem szutrowym obok “Diablej Góry” na którym jest umiejscowiona Wieża Bismarcka.
Do Węgorzewa, a konkretnie do miejsca przeznaczenia dotarliśmy około godziny 9.00. Kesz był ukryty w pobliżu Muzeum Tradycji Kolejowej. Chwila poszukiwań i już robiliśmy odpowiednie wpisy w logbooku. Kesz był dosyć sprytnie i ciekawie ukryty. Nie możemy jednak zdradzić szczegółów aby inni geokeszerzy również mieli okazję się wykazać.
Po pamiątkowych fotografiach przy ciekawym obiekcie samochodowo-szynowym, udaliśmy się do centrum Węgorzewa, gdzie znajdowały się dwa obiekty kultu chrześcijańskiego (których jeszcze nie mieliśmy) aby zdobyć jeszcze dwie pieczątki do książeczki na Kolarską Odznakę Pielgrzymią.
W centrum miasta zrobiliśmy również małe zakupy na “śniadanie”. Jadąc drogą z centrum miasta w kierunku Giżycka, zatrzymaliśmy się na mały postój na zaprzyjaźnionej stacji benzynowej, gdzie gorąca herbatka rozgrzała nasze serca.
Tuż za Węgorzewem znak ZAKAZ JAZDY ROWEREM skierował nas na drogę rowerową po lewej stronie głównej drogi. Droga rowerowa prowadzi od miejscowości Węgorzewo do miejscowości Ogonki – prawie 4 km długości. Jazda taką drogą to sama przyjemność.
W Ogonkach zaczął kropić deszcz, więc zrobiliśmy sobie kolejny krótki postój na przystanku autobusowym. Korzystając z chwili przymusowego odpoczynku zjedliśmy sobie śniadanie. Po posileniu się, gdy deszcz był bardzo mały ruszyliśmy dalej. Tutaj na drodze ruch zdecydowanie większy. Dalsza trasa wiodła do miejscowości Pozezdrze, w której skręciliśmy w prawo, aby do Giżycka skierować się mniej uczęszczaną drogą przez miejscowość Świdry.
Na tym odcinku trasy z powodu deszczu mieliśmy tylko jeden krótki postój, ale już do Giżycka wjechaliśmy lekko mokrzy. W Giżycku odwiedziliśmy “zaprzyjaźniony” sklep rowerowy (bardzo dobrze zaopatrzony) przy ulicy Sikorskiego, gdzie zrobiliśmy małe rowerowe zakupy, ogrzaliśmy się i osuszyliśmy przemoczone kurtki. Ciekawa rozmowa na tematy rowerowe z właścicielem sklepu trawałaby pewnie do późna, lecz czas nam na to nie pozwalał. Do Kętrzyna pozostało jeszcze ponad 30 kilometrów.
Odwiedziliśmy jeszcze po drodze dziedziniec Twierdzy Boyen i ruszyliśmy w małym deszczu drogą przez Sterławki Wielkie do Kętrzyna.
Mijając za miejscowością Pożarki w kierunku Kętrzyna po prawej stronie parking i smażalnię ryb (nieczynną poza sezonem letnim), na wysokości wielkiej tablicy AGROTURYSTYKA zrobiliśmy przymusowy postój.
Powodem tego nagłego postoju było przejechanie przeze mnie w tym miejscu dokładnie 7000 kilometrów w tym roku.
Ktoś powie, że to niewiele, ktoś że sporo. Dla mnie osobiście to bardzo dużo. Dużą większość tej magicznej dla mnie liczby przejechanych kilometrów pokonałem wraz z Leszkiem, któremu również podziękowałem za wspólne towarzystwo na trasach. Po gratulacjach od Leszka i pamiątkowych fotkach, ruszyliśmy dalej. Choć w ciągłym małym deszczu ale szczęśliwi dotarliśmy do kresu dzisiejszego wyjazdu.
Na koniec jeszcze zrobiliśmy małą rundę honorową po drodze rowerowej wokół kętrzyńskiego jeziorka.
Dzisiejszy przejazd wyglądał tak: