Zamysł ten już dawno chodził mi po głowie, aby pojechać trasą, która będzie obejmowała swoim torem większość jezior mazurskich.
I tak w piątek po pracy, pomysł zaczął się realizować. Około godziny 17.30 wyruszyłem rowerkiem wzdłuż zaplanowanej trasy do miejscowości Rybakówko Jakunówko, gdzie w agroturystyce “U Mamuśki” miałem zaplanowany pierwszy nocleg. I tak po przejechaniu 61 km dotarłem do celu. Agroturystyka godna polecenia. Spotkałem też tutaj rowerzystę z Belgii, który wracając do swojego kraju z Rosji – doznał jakiejś kontuzji kolana i zatrzymał się na dwudniowy odpoczynek.
Trasa: dzień 1 – 61 km:
Drugiego dnia zanim się ogarnąłem z pakowaniem i rozmowami z właścicielami agroturystki, zrobiła się godzina 9.00. Ruszyłem do Kruklanek, gdzie miałem pierwszy postój na poranną kawę i robienie małych zakupów na dalszą trasę. Poruszałem się drogami mało uczęszczanymi i w tym dniu dominowały drogi szutrowe, polne, leśne, bruk, polne. Nocleg planowałem w miejscowości Karwica, ale nie było jeszcze zbyt późno więc pojechałem dalej do miejscowości Ruciane Nida. Tutaj nie szukając za bardzo noclegu, podjąłem decyzję o wyborze campingu pod szyldem PTTK. Będąc członkiem tej organizacji myślałem, że ośrodek będzie spełniał moje oczekiwania. Po tej szutrowej jeździe byłem dzisiaj bardzo zmęczony i marzyłem o odpoczynku. Cóż bardziej mylnego. Gdybym miał jeszcze raz wybierać to już do tego ośrodka bym nie zajechał. Beznadzieja, jeżeli chodzi o toalety (brak zamków i niedomykające się drzwi), pijane towarzystwo młodych ludzi z miasta stołecznego (sądząc po tablicach rejestracyjnych ich samochodów) przy ognisku do drugiej w nocy i wykrzykiwaniem bluźnierstw na cały ośrodek. O innych atrakcjach pobytu w tym ośrodku szkoda pisać.
Trasa: dzień 2 – 134 km:
O 5 rano rozpadał się deszcz i zaczęło grzmieć. Po totalnie niewyspanej nocy jeszcze to pomyślałem. Ale po godzinie 7.00 słońce wyłoniło się zza chmur i szybko udało mi się spakować i wyruszyć w dalszą drogę. Jeszcze tylko małe zakupy w centrum Rucianego Nidy i dalsza droga wiodła w większości szutrem przez las (pomijając krótkie odcinki asfaltowe w miejscowościach) do Mikołajek. Tutaj krótka sesja zdjęciowa na port żeglugi mazurskiej i już asfaltową drogą do miejscowości Wilkasy. Od Mikołajek droga pod wiatr. Po drodze minąłem jednego sakwiarza. Z Wilkas nie zajeżdżałem do Giżycka choć blisko było, ale pojechałem przez Piękną Górę, Kamionki, Dobę. Tutaj droga asfaltowa zamieniła się w szutrową, a od Pilwy w brukowaną do Radziej. I tutaj zamknąłem swoje kółeczko wokół większości jezior mazurskich.
Trasa: dzień 3 – 106 km:
Czemu akurat taką trasą. Trudno powiedzieć. Tak sobie wymyśliłem i zaplanowałem. Trasa nie przebiegała tak aby okrążyć “wszystkie” jeziora mazurskie. Moim ograniczeniem był weekend. W poniedziałek do pracy.W czasie niedzielnej jazdy, zacząłem odczuwać ból w lewym kolanie. To chyba efekt sobotniej jazdy po drogach szutrowych i czasem “walki z głębokim piachem”.
Do domu dotarłem po godzinie 15.00 i pokonując 301 km.
Tak mniej więcej przebiegała trasa w całości: